sobota, 24 maja 2014

Let me die

Post pisany o godzinie 3:49

Jak się spodziewacie poszło dzisiaj źle, ale źle z dietą, bo ogólnie dzień był zajebisty. Prawdziwa radość, szczery śmiech i buzia uśmiechnięta od ucha do ucha. Trafiliśmy też całkiem spontanicznie na casting do agencji reklamowej. Zobaczymy co z tego wyniknie xd Kino, pizza i lody. Ostro było. Jedynym plusem było właśnie szczęście dzisiaj, ale jaką cenę za to płacę. Jeszcze nie przespałam ani minutki. Mój żołądek przyzwyczajony do spożywania max. 700 kcal musiał pomieścić to wszystko! Czuję jakbym umierała, czuję obrzydzenie jedzeniem. Na sam widok chce mi się rzygać. Oczywiście wzięłam też swoje super tableteczki na przeczyszczenie. Ile razy można upadać i podnosić się z powrotem? Wiem, że ten jeden dzień nie przekreśli kilkuset innych udanych, nie przekreśli tego co już osiągnęłam, ale ten upadek będzie "się za mną ciągnął" przez minimum miesiąc... Będę go długo pamiętać. Mam nadzieję, że chociaż wy nie zawalacie. Czy szczęście musi się u mnie przeplatać z jedzeniem? Nie chcę tak! Nie warto dla chwili szczęścia i uśmiechu. Tym razem ta noc jest prawdziwą nauczką. Normalnie ważę ok. 63 kg. Po jedzeniu było ok. 65 kg, a po szaleństwie w toalecie 62,4 kg. Czuję się okropnie. Upadek za upadkiem, nie wiem ile jeszcze razy dam radę się podnieść, bo ledwo co się pozbieram i znów lecę w dół.


Edit.
Potrzebuję czasu, nie poddam się. Nie po tym wszystkim co przeszłam, ale muszę to sobie poukładać, bo tracę kontrolę nad sobą. Na zbyt dużo sobie pozwalam, gdzie jestem ? Gdzie jest tamta dziewczyna, jeszcze sprzed kilku tygodni? Silna, walcząca. Idę jej poszukać, zawołam ją, odnajdę i wrócę tu z nią. Obiecuję, pobiegnę po nią, byleby szybciej wrócić.

Jestem już tak zmęczona. Wszystkim. Chciałabym zacząć od nowa, tak na czysto. Da się tak? "Tabula rasa" to by mi się teraz przydało. Tak bardzo chciałabym zacząć głodówkę, ale boję się, że znowu nie dam rady, zawiodę siebie i was również. Serce mi pęknie jeśli tak się stanie. Wiem, że z pełnym brzuchem ( bleeee) łatwo jest planować głodówkę, ale pragnę tego. Najlepiej jeśli trwałaby dłużej niż 1 dzień. Czuję się jak kiedyś, przepełniony brzuch i zgaga -,- jedyne co różni dzisiejszą mnie od tej sprzed prawie 2 lat to wyrzuty sumienia. Tamta nigdy nie zastanawiała się nad tym co je i nigdy nie żałowała. Nie rozpamiętywała. Na blogu mogę się trochę wyciszyć, ale od jutra gruba świnia zaczyna od nowa, bo nie przeżyje jeśli utyje, a do tego najwidoczniej dąży.

6 komentarzy:

  1. Najlepiej jest nie przejmować się takimi dniami, właśnie po to, aby się nie ciągnęły za nami przez miesiąc. Było, minęło - trudno. Trzeba robić dalej swoje i się nie przejmować bo odchudzanie nie polega na tym, że po drodze w ogóle nie upadasz, ale na tym, że upadasz nawet codziennie, ale NIGDY się nie poddajesz i mimo wszystko wciąż się starasz.

    OdpowiedzUsuń
  2. Zapomnij ile zjadłaś, pamiętaj tylko radość, że miło spędziłaś czas. Następnym razem będziesz wiedzieć, że twój żołądek będzie cierpiał, więc nie będziesz go aż tak zapełniać
    Trzymaj się Kochana =]

    OdpowiedzUsuń
  3. Zrzuciłaś powalającą ilość kilogramów- gratulacje! Wiem, że po upadku niezwykle ciężko jest się podnieść. Sama ma z tym problem.
    http://zwierzenia-bulimiczki.blogspot.com/

    OdpowiedzUsuń
  4. Najważniejsze to, że byłaś szczęśliwa. Są takie dni, w których zawalamy, każdy je ma. Staraj się o nim nie myśleć, wiedz, że następnego dnia, jesteś czysta!! Powodzenia.. =*

    http://please-fulfill-my-dreams.blogspot.com/

    OdpowiedzUsuń
  5. Kochanie, jesteś wspaniała i te upadki nie są w stanie cię zniszczyć! Twoje szczęście jest najważniejsze! Nie martw się ;*

    OdpowiedzUsuń
  6. kochana, my też zawalamy. każdemu się zdarza. i tak jesteś bardzo silna, trzymasz się cały czas dzielnie, a taka sytuacja prędzej czy później musiała się wydarzyć, taka kolej rzeczy. trudno, ciągnij odchudzanie dalej, codziennie dostajesz czystą kartę. nie patrz do tyłu, twoja chudość jest przed tobą!

    OdpowiedzUsuń