piątek, 5 września 2014

Cześć i czołem :)

Nie sądziłam, że w końcu będę gotowa, ale chyba jestem. Jestem gotowa do opuszczenia bloga. Nadal nie jest u mnie tak jak być do końca powinno, ale myślę, że zaczynam wracać do normalności.
Mogę już obyć się bez bloga, co jest dla mnie nowością, bo zaglądałam tu kilka razy dziennie i pisałam każdego dnia. Już nie muszę tego robić. Nadal mnie ciągnie, żeby tu zaglądać, raz na jakiś czas zaglądam, ale ( nie obraźcie się) powstrzymuje się, żeby nie zaglądać do waszych notek. Nie chcę znowu w tym być.
Wiecie, nic nigdy nie jest pewne, być może pewnego dnia tu wrócę. Na razie nie zajmuję się żadną dietą, ale nadal boję się utyć i cóż, nadal marzę o chudnięciu... czy to kiedyś minie? Jeśli znowu zdecyduję się schudnąć, to spróbuję inaczej. Wiem, że to będzie naprawdę ciężkie, bo straciłam moją równowagę i zdrowy rozsądek w sprawach odchudzania, bo nie widzę innej drogi do schudnięcia jak głodzenie się. Nie potrafię już jeść normalnie. Tyle ile trzeba. Jem za dużo lub za mało, ale wiecie co ? Postaram się znaleźć jakieś wypośrodkowanie tego. Wiem, że w głowie już chyba na zawsze zostaną tematy odchudzania itp. itd. (jest nawet tak, że jak patrzę na innych ludzi to zastanawiam się, czy się odchudzają, czy nie żałują, że jedzą, o czym myślą przez cały dzień, ile czasu myślą o odchudzaniu.... bo ja codziennie?) .

OK, TERAZ BĘDZIE TYLKO LEPIEJ.

Ja już zaprzestaję tych moich wywodów. Nawet nie chciałam i nie potrafiłam się jakoś zebrać do napisania tej notki, ale słowa znowu jakoś popłynęły. Lubię dużo gadać, ale nie zawsze potrafię ubrać to, o czym myślę w słowa :)

Zobaczcie, trochę czasu razem minęło, co ? :)
Ponieważ wszystkie was bardzo kocham, nawet te, których nigdy nie czytałam, nie miałam okazji poznać, życzę wam wszystkiego dobrego. Tak, bardzo głębokie słowa, życzenia jak na urodziny . . . Ale nie przywykłam do dzielenia się głębszymi przemyśleniami i uczuciami, których jest we mnie mnóstwo. Mam nadzieję, że osiągniecie szczęście, bo ono chyba naprawdę nie zależy od tego, czy jest się chudą czy nie . Mam nadzieję, że mnie zrozumiecie i po ciuchu mam nadzieję, że u was też będzie tak dobrze. Chodzi mi o to, że mam nadzieję, że zrozumiecie, że chudość wcale nie równa się szczęście i mam nadzieję, że ja również utrzymam swoją decyzję :)
Ekhm, cóż za przemówienie.

No to co, teraz najtrudniejsze. Chyba już ostatni raz piszę:

trzymajcie się :*

Papa.