środa, 21 maja 2014

#45

Ciepełko na dworze, a wręcz upał. Ponoć w moich stronach jest dzisiaj najcieplej :D
Dzisiaj dużo czasu w domu, więc i więcej jedzenia. Nie dziwi mnie to, szczególnie w ostatnich dniach.
Tak bardzo mi się chciało słodkiego, mogłam iść do sklepu po batonika lub po prostu zajrzeć do szafki i zjeść ciasteczka. Co mnie powstrzymywało? Nic, ale nie robiłam tego. Zamiast tego zjadłam dwie kanapki z dżemem i plasterkami banana, może nawet to nie było najlepszym rozwiązaniem, ale tak na dłuższą metę lepszym niż słodycze.

Bilans:
-płatki fitness + 125 ml mleka 100 kcal
-jabłko 36 kcal
-dwie niepełne filiżanki soku z marchwi z dodatkiem jabłka ok. 100 kcal ( świeżo wyciśnięty w domu)
- 2 x chrupkie z dżemem i bananem 120 kcal
- pół miseczki zupy kalafiorowej 60 kcal
-podjadanie dżemu domowej roboty 50 kcal
 Razem : 600 / 650

Możliwe, że jeszcze coś podjem, ale nie przekroczę 500.
Edit. A jednak przekroczyłam 500, ale się nie martwię, bo byłam z mamą grać w badmintona(45 minut).
Na kolację dojadłam 4 małe placuszki z otrębów owsianych z odrobiną dżemu :) Mimo, że tyle zjadłam to nie czuję się mega opchana, może to dzięki soczkowi marchwiowemu z dodatkiem jabłka ? Dał kalorie, czyli energię, ale nie zapchał. Hmmm... fajnie :D Ten sok to w sumie samo zdrowie, więc można sobie pozwolić.
Placuszki  <--- tutaj macie przepis na te placuszki. Niskokaloryczne!

Dzień 10. planu.
"Co sprawia Ci największą trudność w dążeniu do celu?"
A więc ciągłe niezdecydowanie, czy chcę jeść więcej i zdrowo, ale wolniej dojść do celu, czy wolę zostać tu gdzie jestem. Jedząc po 600 kcal.To sprawia, że raz jem 200-300, a raz jem 1000. To nie jest dla mnie dobre i sprawia, że zdarza się, że moja waga staje w miejscu, mój metabolizm oficjalnie nie żyje. Z jednej strony wiem, że lepiej by było chudnąć wolniej jedząc po 1000 kcal dziennie, ale jak tyle jem to czuję się źle ze sobą i mimo tego, że jedząc czuję, że będzie dobrze to po jedzeniu jest mi bardzo źle. To mnie jako tako demotywuje. Ale zamieszałam no cóż... ale nie potrafię tego wyjaśnić.

Już w piątek wycieczka do Poznania, nie wiem jak sobie poradzę, ale chcę być silna! Muszę dać radę.

Trzymajcie się :*

3 komentarze:

  1. Świetnie ci idzie, wydaje się dużo ale zdrowo. Trzymaj się c;

    OdpowiedzUsuń
  2. U mnie też upał xd
    A bilans dobry ;)
    Powodzenia i zapraszam do mnie na nową notke.

    OdpowiedzUsuń
  3. Heh a ja jakoś wczoraj miałam chęć na słodkie i kupiłam sobie taki czekoladowy deser, ale stoi w lodówce do tej pory, bo na razie nie wygospodarowałam tych 200 kcal w limicie 1000, żeby móc go zjeść. Może jutro :P Bilans pomimo, że jeszcze podjadałaś i tak super :) http://a-w-glowie-tylko-krytyczne-mysli.blog.onet.pl/

    OdpowiedzUsuń