sobota, 23 sierpnia 2014

:)

Chcę tylko napisać, żebyście się nie zastanawiały co ze mną, że robię sobie przerwę od bloga, od tego wszystkiego. Co najmniej do września nie będę pisać.
                                                                        Życzę wam jak najlepiej, trzymajcie się :*

niedziela, 17 sierpnia 2014

Śmiechu warte

Moje obietnice i słowa są gówno warte.
Rób tak dalej jeśli znowu chcesz zobaczyć 64 kg na wadze :)
Nie no, za daleko jestem, żeby się poddać.
Naprawdę czekam na rok szkolny, żeby mieć zajęty czas i nie zajadać nudy.

Rzygać mi się chce. Mówię całkiem serio, dużo zjadłam. Piłam kakao, zjadłam batonika. Znowu... Kurwa, nakrzyczcie na mnie. Co ja robię? Ok, zasady są proste. Słodycze maks. 2 x tyg i nie to, że opycham się nimi tak jak ostatnio... Muszę coś zmienić. Czemu to jest takie trudne.

Bilansu się wstydzę, więc go nie zobaczycie. Jestem jedną wielką porażką.
Czemu temat jedzenia aż tak bardzo siedzi mi w głowie. Czemu jak decyduję się zjeść więcej, to łapie mnie napad? Kiedyś tak nie było, noo. To niesprawiedliwe.

Moje dzisiejsze samopoczucie pozostawia wiele do życzenia. Kręci mi się w głowie,czuję się jakby ktoś mi ściskał głowę, dusił, zabierał tlen, coś mnie mdli. Jest mi niedobrze dzisiaj ( mama oczywiście już zaczyna gadać, że pewnie źle się czuję, bo znowu ograniczam jedzenie, bla bla bla) :x Jutro poniedziałek, początek tygodnia, więc cóż, czas się ogarniać i spinać cztery litery. Kto ze mną ? Wiem, że jest trudno, naprawdę, ale wierzę, że damy radę. Wierzę w nas.

Trzymajcie się :*

Wam też jest tak zimno ?

Zapomniałabym, Yuu Mio - kochana, oczywiście, że bardzo bolało, gdy obrywały mi się paznokcie :x Pilnujcie dziewczyny swoich paznokci, żebyście nie były przerażone ich stanem, tak jak ja teraz jestem przerażona stanem swoich ...

sobota, 16 sierpnia 2014

Szpital

Uwaga: Post zawiera mnóstwo narzekania i trochę nieładnych słów.

Podsumowując, to była chora sytuacja, położyłam się na 3 dni, żeby mogli mi 3 razy pobrać krew i wziąć mocz do badań, co to za system ? Ja rozumiem, że hajs musi się zgadzać i musieli poudawać, że coś robią, ale i tak odwalili fuszerę. Tak jak rok temu miało być badanie cukru, które tak jak rok temu się nie odbyło, a potem dietetyczka ( która jest gruba xd) będzie mi zrzędzić, że jak to się stało, że tego badania nie było, skąd mam kurwa wiedzieć czemu mi go nie zrobili ? I nie, twoje pytanie za każdym razem o to, czy na pewno mi go nie robili nic nie zmieni. Możesz pytać nawet 1000 razy, czy jestem pewna, że nie zrobili i wiesz co? Nie będzie magicznej różdżki, która przy 1001. razie zmieni sytuacje. W ogóle babka wyznaczyła mi termin na święto i przez to leżałam bezczynnie sama na sali pobytu dziennego, bo wszędzie indziej nie było miejsca. Żadnych konkretniejszych badań nie było, bezsens.

Samo przyjęcie na oddział nie było szybkie ani łatwe. Zaczynając od tego, że chyba 5 różnych lekarzy robiło mi na każdym innym piętrze badania wstępne ( uciskanie brzucha, sprawdzanie ciśnienia, osłuchiwanie serca). Potem pielęgniarka, która totalnie mnie olewała, przez co siedziałam 2,5 godziny na korytarzu czekając na salę... Przy wypisie dzisiaj to samo. "Tak, oczywiście, o 9 dziewczyna będzie gotowa do wypisu", gówno prawda. Mama przyszła dokładnie 16 po 9 i wypisu nie było. W dodatku nikt na oddziale nie miał zapisanej mojej wizyty w przyszły poniedziałek u tej dietetyczki. Taaak, muszę iść jeszcze raz do niej, o 8 rano... zachciało jej się sprawdzać procentową zawartość masy ciała. Ciągle się pyta, czy na pewno się nie głodziłam i takie tam. Ciągłe gadanie o tym, że na pewno jestem rozsądna i postępuję jak trzeba. Co z tego, że jestem rozsądna? Ciężko jest kontrolować coś co siedzi w tobie i źle Ci podpowiada.

"Czy ty od zawsze byłaś taka blada?" "Tak proszę pana, odkąd pamiętam :)"
"25 kilo od sierpnia 2013 do sierpnia 2014?, niemożliwe, jak ty to zrobiłaś, nie wierzę" "No wie pani, ćwiczeniami i dietą ( co ty kurwa nie wiesz jak się chudnie?)" Nienawidzę jak się mnie pytają jak ja to zrobiłam, srak :) Nie wierzycie, że dałam radę? Wasz problem, to że wy byście nie dali rady, to nie znaczy, że inni też.

W pierwszy dzień w szpitalu 1550 kcal, dużo, była przyjaciółka, która nie jest wytłumaczeniem, bla bla bla, już wystarczająco się uzewnętrzniłam w pamiętniku, wystarczy. W drugi dzień 463 kcal. Dzisiaj miało być równie pięknie co wczoraj, ale zjebałam po całości, słodycze, dużo słodyczy. Złamałam się, obiecuję sobie, że w roku szkolnym nie będzie takich odstępstw, że przecież raz mogę i nic mi się nie stanie. Niestety, boję się, że to tylko puste słowa.
Jutro postaram się zjeść mniej i to odpracować. Wiecie, mam takie dni, że totalnie się blokuję, widzę jedzenie i wiem, że nie mogę i nie jem, są też takie kiedy blokada opada, myślę sobie, że przecież ostatnimi czasy miałam większe bilanse, jadłam słodycze, a i tak schudłam, więc może wybiorę tę drogę i będzie ok? Nie, nie będzie, bo jedzenie nie daje mi szczęścia, ja dążę do głodu, a nie opchania tak jak dzisiaj.
Zapamiętaj: Jedz większe śniadania, a nie samo jabłko, bo wtedy gówno z tego wychodzi.

Ach no tak, lekarka powiedziała, że jak dla niej to muszę ważyć min. 58 kg, bo patrząc na moje ciało, niższa waga może być dla mnie niewystarczająca, gówno prawda. A może jednak nie? Ważę 62 kg, dietetyczka była zła, że schudłam kolejne 2 kg, kij ci w oko Pani K. Co prawda widzę, że moje włosy czują się coraz gorzej, to samo paznokcie... Paznokcie połamane, porozdwajane. Musiałam je dzisiaj obciąć na krótko, ponieważ dwa mi pękły i w rezultacie poodrywały się tuż przy mięsie, a pozostałe wyglądały jakbym ciężko pracowała gdzieś w polu. Jednak to nieważne, chcę być chuda. Ostatnio widziałam w lustrze, że schudłam i okazało się, że rzeczywiście, waga to potwierdziła pokazując mi 62, 00 kg. Nie wiem jakim cudem, bo brzuszek mam niestety taki jaki mam, kości biodrowe są bardzo widoczne, obojczyki również coraz mocniej zarysowane, teraz zaczynam to dostrzegać, bo jeszcze niedawno widząc dziewczynę wyraźnie grubszą ode mnie, powiedziałabym co najwyżej, że wyglądam podobnie, ale na pewno nie lepiej. Cóż, nie myślcie, że jest tak super ekstra zajebiście, bo nogi nadal grube, a ręce to w ogóle masakra. Nie mam fajnych, długich chudych palców, zamiast tego natura obdarzyła mnie pulchniutkimi paróweczkami, dziękuję bardzo :) Niestety buźkę też mam nie najlepszą. Uch, rozpisałam się. Zostały mi 4 kilogramy do wagi wyznaczonej przez panią dietetyk, która i tak stwierdziła, że według niej muszę nabrać sił i nie powinnam znowu chudnąć przez co najmniej 4-5 miesięcy. Oszalała.

Dziękuję Ci   Jillian_63x za polecenie filmu. "Piękny umysł", to naprawdę piękny film. Niestety reszty filmów nie obejrzałam, bo myślałam, że w szpitalu zostanę na jedną noc i wystarczą mi dwa filmy.Miałam "Piękny umysł" i "PS. kocham Cię", który również bardzo mi się podobał i naprawdę mnie wzruszył, dobrze, że byłam sama na sali, bo płakałam jak głupia.

Dziewczyny, może to mi pomoże, obiecuję wam, że jutro odpracuję dzisiejsze grzechy, nie popełnię następnych i nie nabiję sobie mega wielkiego bilansu, ponieważ nie chcę zawieść was i przede wszystkim siebie. Nie chcę stracić z oczu moich kości i nawet jako tako znośnego brzucha.

Postanowienie #1: Do września staram się ograniczać słodycze, żeby we wrześniu było mi łatwiej ich nie jeść.

Idę czytać wasze blogi, chociaż zaległości nie mam, bo na telefonie was czytałam :)
Trzymajcie się :*

Właśnie zdałam sobie sprawę, że praktycznie jedyne co zajmuje mi myśli to kwestie jedzenia, diety, chudnięcia, strachu przed tyciem, jedzenia, diety, chudnięcia, strachu przed tyciem. Liczenie kalorii, bilanse. I tak w kółko!

środa, 13 sierpnia 2014

Nie chcę zapeszać, aleee :D


Zważyłam się wczoraj wieczorem i dla sprawdzenia jeszcze dzisiaj rano. 62,2 kg. Możliwe ? Chciałabym, ale boję się, że po prostu zleciała ze mnie woda, czy coś. Sprawdzę jeszcze jutro rano.

Dzisiaj nie ma żadnych wymówek, żadnego kina, ma być dobrze i już. Mam okropne zakwasy, schylić się nawet nie mogę :x Żeby nie stracić dnia zamierzam wybrać się chociaż na jakiś dłuższy spacer.

Na razie mam w sobie:
- duże jabłko 50 kcal
-kawa 30 kcal
-2 łyżki jogurtu naturalnego i płatki zbożowe 70 kcal + 2 łyżeczki mało tłustego twarogu 20 kcal

Szczerze mówiąc bardzo bym się ucieszyła gdybym już nic więcej nie zjadła, ew. 2. kawa czy jakaś herbata, ale pewnie jeszcze raz zrobię sobie jogurt, zobaczymy :)

Jutro na 9:00 jadę do szpitala. Ponieważ ani dietetyczka, ani pielęgniarka, która zajmuje się moim przyjęciem nie była w stanie określić na ile dni tam idę, to wiem tylko, że mam się przygotować na leżenie. W odpowiedzi na pytanie "ile będzie trzeba zostać w szpitalu?" usłyszałam " nie wiem, może dzień, może dwa lub trzy", ach, cóż za precyzja :) Nie wiem jak będzie z internetem, więc ciężko będzie z pisaniem. Biorę zeszyt, co z tego, że szpital, będę uważać na jedzenie, bo muszę schudnąć, nie ma innej opcji.

Wieczorem dopiszę jak to z resztą dnia było, trzymajcie się :*

Jeśli znacie jakieś filmy godne polecenia, to śmiało, bo fajnie by było jakiś film mieć do obejrzenia :)

Do dziewczyn, które zaczynają lub których nie mam u siebie na liście, jeśli chcecie to zostawiajcie swoje linki, zajrzę na pewno.

Lalalalala edit.

Denerwuje mnie to, że nie wiem ile w tym szpitalu będę. "Może dzień, może dwa" * kpiący ton*. Spakowałam najważniejsze rzeczy, ale ja jak to ja, biorąc piżamę z krótkimi spodenkami zastanawiam się, czy nie będzie mi za zimno bla bla bla.

Dużo spraw do załatwienia, dużo łażenia. Sumując 2,5-3 godziny samego łażenia od urzędu do urzędu i potem jeszcze do sklepu i w ogóle i w szczególe. Wczorajsze zakwasy... myślałam, że je trochę rozćwiczę, a tak naprawdę sytuacja się pogorszyła. Boli jeszcze mocniej.

Do bilansu dorzucam małe jabłko i dużo wody. Doszłam do wniosku, że skoro wieczorem i tak będę głodna, to jakie znaczenie, czy mam duży bilans czy nie. Wolę mieć mały i być zadowolona.

MP3 się ładuje, telefon też, filmy się ściągają. Muszę dopakować szczotkę do zębów i ładowarki. Książki też się przydadzą. Człowiek idzie do szpitala na chwilę, a pakuje się jak na syberię. Ale jak ma się tyle wolnego czasu do dyspozycji, to nie wiadomo czego się zachce, trzeba być gotowym na wszystko :P

Dobra kochane, sumuję bilans i mykam
Razem jakieś 210 kcal. Wow, fajnie :)

Udało się zagłuszyć głód i chęć na słodycze jabłkiem i wodą, oby tak dalej :)

To co, trzymajcie kciuki, żeby mnie szybko wypuścili. Życzę wam udanego wieczora i dobrego weekendu. Trzymajcie się :*

wtorek, 12 sierpnia 2014

Muszę schudnąć

Muszę. Jadę dzisiaj z przyjaciółką do kina, ale nie zjem nic, co mogłoby zniszczyć moje starania. Myślałam o tym, żeby wziąć coś ze sobą do zjedzenia tam, ale chyba nie wezmę i po prostu powiem, że mnie brzuch od rana boli i nic nie chcę.

Wyszłam z mamą do urzędu skarbowego, który mamy tuż za lasem. Wyjście zajęło nam 20, może 30 minut i akurat w tym czasie rozszalała się burza. Przemokłam cała, z ubrań kapało. Szybkie suszenie, bo przecież dopiero co byłam przeziębiona i to po takiej samej sytuacji. Teraz siedzę w sweterku i czekam aż ubrania mi doschną, bo wcześniej suszyłam je żelazkiem. ... Mam super włosy, po deszczu zawsze mam na głowie siano, ale już nie chce mi się ich myć.

Na razie mam w sobie :
 -duże jabłko 50 kcal
-2 niepełne chochelki zupy pomidorowej z odrobiną makaronu 150 - 200 kcal ?
-kawa zbożowa z mlekiem ( lekko ponad 50 ml) 30 kcal

Edit. Chyba trochę przeceniłam swoją siłę, ale i tak w kinie poszło dobrze. Do chrupania były plasterki jabłka i wafle ryżowe + sok warzywny ( 100 ml - 25 kcal)

Za kino tak roboczo policzyłam sobie 650 kcal, więc razem z tym co przed kinem 930 :x

Bilans był piękny, ale trochę go zepsułam, no nic to, jutro będzie lepiej prawda?
+ pocieszam się, że nie kupiłam żadnych słodyczy, czy czipsów.

U mnie nareszcie trochę się ochłodziło, lubię taką pogodę, bo można się schować w sweterku, czy coś :) Może nie jest jakoś bardzo zimno, ale ja ogólnie szybko marznę, więc mi pod wieczór już było chłodno :P

Teraz wyszło słońce, więc reszta dnia zapowiada się okej. Eh, odezwę się później, papa :*

Trzymajcie się :)


Muszę schudnąć, a tyle wpierdalam  ? Nie :)

Właśnie skończyłam ćwiczyć, powtórka z wczoraj. Trudno w to uwierzyć, ale mam po wczoraj zakwasy... Aha, wczoraj zapomniałam dodać 50 skłonów, ale mniejsza z tym, dzisiaj też robiłam skłony, więc jest dokładnie jak wczoraj :)

poniedziałek, 11 sierpnia 2014

Postęp

Pierwszy raz od długiego czasu waga ruszyła z miejsca. 63,6 kg, a jeszcze niedawno w bardziej kryzysowym momencie było 64,5 kg. Znowu poczułam tę znajomą radość i chęć do dalszego działania. W sumie to zdziwiłam się, bo ostatnio miałam dwie wpadki, ale cóż, no cieszę się :)

Ostatnio nie pisałam, bo nie miałam czasu ani siły. Byłam na  Pyromagic 2014, dwa dni z rzędu. Było pięknie, dwa cudowne wieczory.

Dzisiaj z rana zjadłam gruszkę, nie wiem co dzisiaj jeszcze zjem. Wiem, że nie mogę tak od razu zacząć od minimalnych bilansów, muszę stopniowo zmniejszać ilość jedzenia, żeby we wrześniu już w pełni wrócić do starych zwyczajów. W roku szkolnym jakoś mi łatwiej trzymać małe bilanse. Rano zjem mało, w szkole jabłko lub nic i coś lekkiego w domu. Nikt nie może tego do końca dopilnować i jest dobrze. Właśnie dlatego chciałabym już mieć szkołę :O ( co to za słowa). Szkoła = mało czasu = żadnego siedzenia w domu = żadnego jedzenia z nudów = efekty :)

Edit.

Dodaję cały bilans z dzisiaj :) Jestem zadowolona.

-gruszka 58 kcal
-jogurt naturalny z płatkami zbożowymi 100 kcal
-jabłko dużo 50 kcal
-jogurt naturalny z płatkami zbożowymi 100 kcal

Razem: 308 ~ 310 kcal

Ćwiczenia:
-100 x wyciąganie ramion
-50 x ramiona na boki
-50 x przysiad
-100 x brzuszki
-50 x na leżąco ćwiczenie z hantelkami
-po 50 x na noge, na boku pulsowanie
-po 50 x na noge, wypych do tyłu

Niedużo, ale narzuciłam sobie szybkie tempo i moje mięśnie, które dawno nie zaznały większej aktywności fizycznej zaczęły drżeć, chyba przed jej potęgą. Także ja sobie siedzę już po kolacji, z roztrzęsionymi mięśniami i cieszę się z udanego dnia :D

Ćwiczenia skutecznie podnoszą poziom hormonów szczęścia ^^

Trzymajcie się kochane :*


czwartek, 7 sierpnia 2014

OK

Dzisiaj jest ok. Znowu długi spacer, ale z mamą i po prostu na drugi koniec miasta do sklepu po jedzenie dla kocura.

Jak mi to ciężko idzie, zbierałam się do napisania posta dobre 3 godziny.

Zauważyłam, że im bardziej myślę o tym i staram się znowu wejść w ten tok odchudzania to mi nie idzie. Jeszcze zanim miałam bloga i rozliczałam się tylko w zeszycie, to odchudzanie szło mi tak naturalnie. Nie chodziło o to, by zmieścić się w jakimś limicie. Liczyło się tylko to, by jeść coraz mniej. Każdego wieczora obiecywałam sobie, że jutro będzie lepiej i zjem mniej. Nie byłam na siebie zła, gdy zjadłam nadprogramowo, po prostu plan na następny dzień był taki, żeby zjeść mniej. Jadłam 1800 kcal, marzyłam o 1500. Jadłam 1500 kcal, marzyłam o 1300 kcal. I poszło szybko, zeszłam poniżej 1000. Pamiętam to :)

Dzisiaj tak krótko, dobranoc kochane :*


środa, 6 sierpnia 2014

Już mi trochę lepiej

Przeziębienie odpuszcza. Niestety lekko zapchany nos i dziwne zmęczenie nie pozwala mi na nic więcej jak spacery, więc i wczoraj i dzisiaj byłam z przyjaciółką na półtora godzinnym spacerze po lesie. Wczoraj las i szlak przy strumyczku, dzisiaj odbiłyśmy do innego lasu.

Bilanse trochę większe, ale staram się! Staram się znowu czuć się dobrze, bo z samopoczuciem bywało już lepiej.

Padam na twarz, bo w nocy obudził mnie kot i nie mogłam już zasnąć z powodu szczekającego na dworze psa. Szkoda, bo chciałabym poczytać książkę i obejrzeć film.

Z mamą postanowiłyśmy, że od poniedziałku nie jemy słodyczy. Przez miesiąc. Na razie się tego trzymamy.

Dzisiaj krótko, bo jakoś nie wiem co mam pisać.

O! Napiszę o Woodstocku. Było super. Ludzie pozytywni, atmosfera super, po prostu taki pozytywny syf, bo cóż, ludzie mówią prawdę. Bród, smród i ubóstwo :P Zaglądam do Toi-Toia, a tam co? Obsikany i okupkany sedes. Ale nie mogę mówić, że nie było alternatywy. Za 7 zł można było wejść pod prysznic i skorzystać z toalety, które były sprzątane.  Podsumowując, każdy, nawet ludzie, którzy przyjeżdżają sami, czuje, że należy do tego miejsca. Nikt nie jest sam, po prostu nie da się być tam osamotnionym. Każdy z każdym rozmawia jak najlepszy przyjaciel. Nawet Niemców było dużo.

Ok, ok, idę czytać.

Trzymajcie się :*

niedziela, 3 sierpnia 2014

Przerwa

Cześć kochane :)
wyjaśniło się, źle się czułam, bo zaczynało mi się przeziębienie, a w dodatku coś tak myślę, że może zbliża mi się okres. Na razie jestem chora i bardzo źle się czuję, ale na Woodstocku byłam, desperatka :d

Także postanowiłam, że napiszę jak poczuję się lepiej.

Przeziębienie latem, wtf.

Trzymajcie się :*