środa, 16 kwietnia 2014

#5

Ok, wiem, że już dzisiaj pisałam, ale co mi tam. Ostatnio mam coś takiego, że staram się mieć jak najmniejsze bilanse. Nie cieszy mnie już fakt jedzenia, jem coś, bo trzeba. Powiedzmy, że mam limit 400 kcal i jak zjem 300 kcal to nie jest to dla mnie satysfakcjonujący wynik. Wychodzę z założenia, że jak mam limit 400 to nie muszę przecież zjeść aż tyle. O matko, to jest trochę chore, nawet jak na mnie. Wcześniej planowałam co na następny dzień zjem i starałam się wykorzystywać limity maksymalnie. Jutro mam 500 kcal limit i postaram się zjeść więcej. Czy uważacie, że jeśli na śniadanie zjem 15 g płatków fitness z 125 ml mleka 0,5% (104 kcal) , później jakieś 4 truskawki ( 10 kcal), granata (70 kcal) i założę sobie, że na obiad max. 200 kcal ( zawsze zakładam najgorszą opcję, że zjem na obiad 200 kcal) to będzie to fajny bilans, czy nie? Trzymajcie się ! :*

1 komentarz:

  1. Hej :) ja ciągle myśle co zjeść żeby wyszło jak najmniej kcal a żeby nje czuć głodu xd podziwiam Cię za tak niskie bilanse i trzymam kciuki za jeszcze niższe może w końcu i ja tak małe bedę mieć...
    Powodzenia :>
    http://urodadietaimoda.blogspot.com/?m=1

    OdpowiedzUsuń