czwartek, 24 kwietnia 2014

#15

Wiem, że wam marudzę, ale chcę wam powiedzieć coś ważnego dla mnie. Jak mogłyście przeczytać w moim ostatnim wywodzie, mój metabolizm chyba umarł... Chciałam jutro zrobić sobie za karę głodówkę, ale doszłam do wniosku, że pewnie będzie tak jak dzisiaj. Napad i po głodówce.Głodówka jeszcze mnie czeka, więc nic straconego. Poza tym jeśli chcę ruszyć moje ciało to nie mogę mu zrobić kolejnej głodówki, bo nie odnajdzie się już w tym, zgubi się. Kupiłam dużo jabłek i postanowiłam, że jutro jem tylko je. Nie muszę głodować, a powinno to ruszyć moje trawienie i skoro będę jeść to nie powinno być napadu. To już jest moja jedyna szansa, muszę wrócić na drogę ku perfekcji, oczyszczenie powinno mi pomóc. Poza tym zainteresowałam się tymi napadami, poczytałam i się dowiedziałam, że to skoki cukru w mojej krwi. Po restrykcji, którą długo utrzymywałam jedno złamanie się wystarczyło by cukier zaczął szaleć. Trzeba go poskromić żebym znowu miała kontrolę i czuła się dobrze. Dzisiaj już ćwiczyłam, jak ruszamy dalej to ruszamy :) 300 skoków na skakance, 10 przysiadów, 10 skłonów, 50 brzuszków. Wracam tam gdzie trzeba ^^ Życzcie mi powodzenia i trzymajcie się chudziutko :*



Boję się efektu jo jo...

2 komentarze:

  1. Także walczę z napadami , trzymaj się kochana! :*

    OdpowiedzUsuń
  2. Eh. Efekt jojo. Skąd ja to znam..
    Ooo marzy mi się taki dzień z jabłkami! C:
    Powodzenia, bądź silna. :*

    OdpowiedzUsuń