sobota, 5 lipca 2014

Zmiany

Spontanicznie wyszło, że mam nowy kolor włosów.
Może na zdjęciu nie widać, ale to czerwień granatu :P Na razie robione szamponetką, ponieważ bałam się, że głupio wyjdzie, a i tak wiem, że u mnie szamponetki trzymają się 2-3 x dłużej niż mówi producent. Tutaj kolor bardzo świeży, teraz odrobinę się spłukał, bo pierwsze mycie za mną. Musiałam umyć włosy po bieganiu, bo przy takim upale nieźle się spociłam. Wracając do tematu, ponoć dobrze mi w tym kolorze, w sumie mi również się podoba :)

Już trzeci dzień robiłam tę samą trasę. Luźną, niedługą, ale w połowie wiodącą przez las. Sprawdzam czas. Najpierw 22 min, później 18 min i dzisiaj 19-20 min ( nie spojrzałam w odpowiednim momencie na zegarek). 

Wczoraj też biegałam i jeszcze w badmintona grałam, a później jeszcze spacer z mamą. Nie mogłam się oprzeć bieganiu, bardzo to lubię, szczególnie po 19, kiedy w lesie przez drzewa przebijają się ogniste promienie słońca. Piękny widok. A dzisiaj miałam nie biegać, chciałam coś w domu poćwiczyć, ale później skończyło się na tym, że nic mi się nie chciało. Na szczęście oparłam się lenistwu. Zrobiłam rozgrzewkę, kilka razy machnęłam hantlami i w drogę! 
Natomiast nie mogłam się oprzeć chęci zrobienia przedbiegowego zdjęcia butów. Tak bardzo #swag :D Buty w bardzo stonowanych kolorach, w sumie dzisiaj myślę, że mogłam wybrać jakieś kolorowe, ale to i tak nie zmienia faktu, że są świetne. Bardzo je sobie chwalę, bo naprawdę dobrze mi się w nich biega. Kiedy je kupowałam, wiedziałam, że nie przestanę tak szybko biegać. Pamiętam słowa mamy przy rozmowie z ekspedientką, która również biega : " zobaczymy, mam nadzieję, że nie przestanie biegać już za tydzień". Wiedziałam, że się nie poddam, w końcu buty kupiłam za swoje pieniądze :P
Moje wczorajsze lody mmmm :) To te nowe lody Algidy, zebrowe wydanie :D Wkroiłam banana i dodałam borówek. No cudo. 
Wiecie co, nie wiem, czy tutaj należę. Chyba nie, ale wiecie co ? Chyba jest mi dobrze. Naprawdę, jest lepiej niż było :) Za dużo razy użyłam słowa "chyba", ups ;) No nic to, zdarza się. 

Powiem wam, że miałam dzisiaj taki moment, gdzie mogłabym stać w kuchni i jeść wszystko co wpadnie w ręce. Nawet poszłam dokupić mleko, żeby zrobić sobie mega słodką czekoladę do picia. Na całe szczęście skończyło się na tym, że mleko w filiżance, które zostało przygotowane do dodania czekolady, zostało wypite bez tej czekolady. Uratowała mnie kanapka z ciemnego bezwęglowodanowego chleba i żurawina suszona ( tak wiem, że żurawina to kalorie bla bla bla).

Jutro grill, za tydzień w niedziele znowu grill, a w poniedziałki ważenia. :)
Nie za dużo tu uśmieszków i w ogóle ?

Teraz już was zostawiam, dobranoc :) 




4 komentarze:

  1. Super zdjęcia, widzę, że u Ciebie pozytywnie, tak trzymaj ;) Nie patrz na innych, to, że większość tutaj zaraz rzuciłoby się liczyć, ile (przykładowo) żurawina miała kalorii niech Cię nie obchodzi ;) Jesz zdrowo, ćwiczysz, waga będzie spadać, obejdzie się bez napadów, nie widzę żadnej wady takiego 'systemu' ;D
    Trzymaj się ;*

    OdpowiedzUsuń
  2. Dobrze, że się opanowałaś. Możesz być z siebie dumna. I lepiej zjeść kawałek chleba i żurawinę zamiast połowy lodówki. Życzę udanego grilla.
    Trzymaj się kochana :*

    OdpowiedzUsuń
  3. Uśmiechu nigdy dość. I co to za pytanie czy tu należysz? Nie ważne czy zawalisz, czy skosztujesz czegoś słodkiego, jesteś na diecie 300 czy 1200 kalorii. JESTEŚ NASZĄ KOCHANĄ SIOSTRZYCZKĄ. ;*

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. PS
      super kolor wlosow.

      A na grilla polecam zrobić tonę sałatki i zrobić warzywne szaszłyki z pieczarek,cukinii i papryki.
      Bo grill wcale nie musi wyjść nam na złe. :D

      Usuń