środa, 9 lipca 2014

Burze

Burze, burze i jeszcze raz burze. Burzom towarzyszy potworny wiatr. Na osiedlu powyrywało drzewa z korzeniami. Nawet wczoraj stało się tak, że wielkie drzewo zwaliło się komuś na samochód. Zaraz potem rozległ się dźwięk syren. Straż pożarna. Słychać głośny i mocny grzmot. Ostatnie mocne wyładowanie. Burza się uspokaja, jeszcze przez resztę nocy daje o sobie znać, ale naprawdę delikatnie. Przez ostatnie 3 dni burze nie ustępowały. Biegać się niestety nie dało, bo w dzień po 32 stopnie, a wieczorem, kiedy można by było wyjść zaczyna grzmieć. Dzisiaj już się udało. Nie mam na myśli, że burzy nie było, ale i tak poszłyśmy z przyjaciółką. Miałyśmy iść do lasu, ale wiadomo, głupie nie jesteśmy i nie poszłyśmy biegać w otoczeniu drzew. Tuż przed wejściem do lasu zerwał się wiatr i było słychać grzmoty, cofnęłyśmy się więc na boisko szkolne. Tam trochę się poruszałyśmy i szczęśliwsze zwinęłyśmy się do domu. Moja twarz, czerwona jak burak... nie przesadzam, naprawdę taka czerwona.

Mama ciągle ma do mnie jakieś problemy. Codziennie mówi o tym, że ona w moim wieku w wakacje zawsze coś robiła i może ja też bym do kogoś podzwoniła i się poumawiała. Ale skoro ja postanowiłam w wakacje posiedzieć trochę w domu to co jej to przeszkadza. Jaki ona ma z tym problem. Nie ogarniam. Wiadomo, fajnie coś porobić, ale w domu też mam ochotę posiedzieć, no ludzie, to dopiero 2. tydzień wakacji. Nie tylko ja tak uważam, bo duża część moich znajomych decyduje się na to samo. Nie chcą nigdzie wychodzić, a jak już coś robią to beze mnie, jak miło :) Dzisiaj jednak byłam z przyjaciółką i jej kuzynką w Szczecinie. Zakupy, te sprawy :D Jutro też jadę, z inną przyjaciółką, musimy kupić prezent jej kuzynowi, który jest też moim kolegą.

Przez ostatnie 3 dni kiedy nie biegałam nie bardzo pilnowałam jedzenia. Nawet na obecną sytuacje, jadłam za dużo. Dzisiaj jednak już lepiej :)

Może słyszałyście, że w Szczecinie otwarto dopiero co odnowiony kompleks basenów. Takie kąpielisko. Nie wiem kto był taki "mądry" i zadecydował, że w lipcu wejście jest darmowe. Teraz za tę decyzję trzeba dużo zapłacić. W 2 tygodnie patolka, bo inaczej tych ludzi nazwać nie można, zniszczyła wiele obiektów należących do kąpieliska. Miasto będzie płacić. A trzeba było zrobić wejście chociażby za symboliczne 5-10 zł. Patolka by się zniechęciła, a Arkonka zaczęłaby na siebie zarabiać.

Ach, mówiłam już jak bardzo lubię letnie wieczory? :)

W piątek jedziemy do dziadka na kolację, a raczej taki późny obiad. Godzina 18. Szykuje się jakaś potrawka ze schabu o.O. No zobaczymy co z tego będzie. Potrawa ma tak dziwną nazwę, że nawet jej nie pamiętam.

A co tam u was? Trzymajcie się :*

2 komentarze:

  1. uwielbiam sezon burz! dobrze, że już pilnujesz jedzenia. przyjemności na zakupach jutro, a potrawka ze schabu brzmi... dość dziwnie :D

    OdpowiedzUsuń
  2. Ja jak się wybrałam na spacer to też grzmiało. I chodzi o to aby nie stać pod samotnym drzewem, które jest najwyższym obiektem w okolicy c; U mnie w mieście jest tak, że dla dzieci/młodzieży szkolnej w wakacje wejście do 13 za darmo c; Dobrze, że już pilnujesz jedzienia c;
    Trzymaj się :*

    OdpowiedzUsuń