poniedziałek, 2 czerwca 2014

Tarta warzywna

Hej ^^
Dzisiaj po raz pierwszy w życiu jadłam tartę warzywną, mmm :) Skorzystałam z fixu z Delecty. Dlaczego fix, a nie samemu? 1. Mało czasu, bo zbyt późno wyszłyśmy z mamą na zakupy, 2. Chciałam zobaczyć jak to w ogóle smakuje, 3. Nie chciało mi się tego robić samej, 4. W internecie dosłownie setki przepisów, na żaden nie mogłam się zdecydować, więc wzięłam taki w sumie uniwersalny fix. Tarta wyszła naprawdę smaczna, jednak zamiast zwykłego żółtego sera, wzięłam mozzarellę, w dodatku użyłam tego sera mniej niż zalecano.
Dzisiaj cały dzień boli mnie głowa, w sumie już od wczoraj. Siedziałam wczoraj na działce i tak zaczęło mnie boleć, że nie do zniesienia. W domu położyłam się na 40 minut, myślałam, że to coś da, ale pomyliłam się. Dzisiaj rano wstaję i tak: " kurwa, dalej mnie boli", ach ten mój kulturalny język. W planach miałam bieg, już nawet przebierałam się w dresy, ale niestety głowa dała o sobie znać, wzięłam tabletkę, ale na nic to się zdało. No nic to. Jutro planuję iść biegać przed szkołą. Do szkoły idę na 8:55, więc jeśli wyjdę z domu przed 7 to spokojnie zdążę. Przygotuję wszystko do szkoły wieczorem, żeby jutro po bieganiu mieć czas na spokojny prysznic, bo przecież po bieganiu nie pójdę taka spocona do szkoły. Mam nadzieję, że dam radę jutro rano wstać! Muszę. Słuchawki na uszy i do boju.
Jutro przychodzi dziadek, robimy z mamą tartę, ale tym razem owocową. Jeśli jutro nie dam plamy i pójdę rano biegać to zjem kawałek. W końcu z dziadkiem widuję się raz na kilka miesięcy, bo on mieszka w Niemczech i to nie na granicy, więc mam do niego jakieś 600-700 km. Na szczęście niedługo to się zmieni, bo wraca do Polski i będzie mieszkał na tej samej ulicy co my, tylko w innym bloku.
Właśnie, co do bloków. Dzisiaj zakładali u nas nowe domofony. W domu syf nie z tej ziemi. Kto to sprzątał? Ja, oczywiście na ochotnika, bo skoro nie poszłam biegać to odkurzyłam mieszkanie, umyłam podłogi, wyczyściłam drzwi, odkurzyłam i umyłam podłogę na klatce przed moimi drzwiami, wyczyściłam wannę i zlew. Niby nic, ale jednak zawsze to ruch, a przy takim zasyfieniu po wierceniu dziur w ścianach był to niezły ruch.

Ok, co zjadłam
- 3 racuchy owsiane ( 2 z masłem orzechowym, 1 z odrobiną cukru pudru)/ na talerz wzięłam 4, ale jeden poszedł do śmieci, bo już pełna byłam
-2 grzanki, 1 z dżemem, a druga z masłem orzechowym i 4 plasterkami banana
- 2 x wafel ryżowy z almette i kiełkami brokuła + cienki pasek arbuza
- kawałek tarty warzywnej

Jest dobrze :) Chociaż... waga mi padła :c a raczej baterie w wadze, więc muszę ruszyć moje szanowne 4 litery do sklepu i kupić baterie. Jak nie zapomnę to jutro to zrobię.

2 komentarze:

  1. Mhm tarta. Nigdy nie jadłam, ale z tego co mówisz, pewnie dobra była.
    Biegaj, biegaj :) Ja nie mogę tak publicznie, więc chociaż ty się zmotywuj :)
    Miłego spotkania z dziadkiem =] Hah. Pozdrów go :P

    OdpowiedzUsuń
  2. tartę znam tylko cytrynową i ma ona bardzo niewiele wspólnego z wypiekami dietetycznymi... szkoda! cały twó bilans taki smakowity, masełko orzechowe z bananem... aż mi ślinka cieknie! pobiegaj jutro! powodzenia, kochana :*

    OdpowiedzUsuń