wtorek, 24 czerwca 2014

Słodycze, tyle słodyczy, całe opakowania słodyczy mmm

Cała paczka kruchych ciastek polanych czekoladą, herbatniki w czekoladzie i tabliczka czekolady z orzechami. Pychota.
Ale chyba nie myślicie, że to wszystko zjadłam, prawda? Bo co by to oznaczało? To by oznaczało, że moje wczorajsze ogłoszenie mogę sobie w buty co najwyżej wsadzić.
Byłam sobie z przyjaciółmi na dworze i nagle, dzika myśl, chcę czegoś słodkiego, teraz! Idziemy do sklepu, po drodze biję się z myślami "przecież 64 kilo to nie jest zła waga, nic się nie stanie jak coś zjem, mam taką ochotę". Idziemy i nagle w moich myślach odezwała się ona, nie wiem kim jest, myślę, że to dążąca za wszelką cenę do celu wersja mnie, ukryta gdzieś w najdalszych czeluściach umysłu część mnie. Ona zaczęła mi mówić, że przecież obiecałam sobie. No, ale ta druga odpowiada "przecież chcesz być zdrowa, możesz jeść słodycze 2 razy w tygodniu", "tak chcę i mogę jeść te słodycze, ale nie chodzi o to, by się nimi napchać aż po same uszy!". Jesteśmy w sklepie, przy półce ze słodyczami. Z jednej strony mam tak wielką ochotę, a z drugiej nie chcę się tym wszystkim opychać. Stoimy w kolejce z paczką ciastek, paczką herbatników i czekoladą.Nie mogę się doczekać aż za nie zapłacę i zjem. Przyjaciele mnie przekonują, że mogę zjeść, ale ja nie chcę. Wychodzimy ze sklepu i stwierdzam, że nie zjem tej góry czekolady. Mówię do nich " może wy to zjecie, a ze mną pójdziecie do domu po mojego Grześka bez czekolady". Poszli ze mną. Zjadłam pół. Wiem, że mogłam w ogóle go nie ruszać, ale nie mogłam, lepiej zjeść pół tego Grześka ~ 70 kcal, niż nawpierdzielać się tej czekolady, która była tak blisko mnie. Szczerze mówiąc, to uważam, że ten Grzesiek mnie uratował. Wiem, że to moja wina, bo przed wyjściem z domu zjadłam samo jabłko. Szybko zostało spalone, spadł cukier i przyszła ochota na słodycze. Czemu mój zdrowy rozsądek przysłoniła ta dzika chęć zjedzenia jak najmniejszej ilości? Mam karę, na całe szczęście siła została. Nie mogłam was zawieść, przecież doskonale wiem, że we mnie uwierzyłyście i nie mogłam wam tego zrobić.

Jutro o 10:00 muszę być w szkole. Jadę z wolontariatem na przekazanie zebranych pieniędzy. Przekazujemy je naszemu szczecińskiemu hospicjum. Może kwota nie jest jakaś oszałamiająca, ale wiadomo, że w takich miejscach każda złotówka się liczy.

Bilans:
-płatki fitness z mlekiem 200 kcal
-mały filet z kurczaka w przyprawach (zgrillowany) + sporo sałatki 350 kcal
-jedna miechunka 10 kcal (znalazłyśmy z mamą nowość w sklepie i po przyjściu do domu chciałam spróbować)
-jabłko 40 kcal
-pół Grześka 70 kcal
-porcja galaretki agrestowej (czy to się liczy jako typowe słodycze?) 70 kcal + mały wafel ryżowy z polędwicą drobiową z warzywami i na to pomidor 30 kcal

Razem: 810 :)
Aaaj, czuję, że dobrze wybrnęłam ze słodyczowego kryzysu.
Hmmm... coś jeszcze chciałam napisać, ale wypadło mi z głowy chociaż myślałam o tym dosłownie minutę temu. Co to oznacza? szykujcie się na edycję tej notki :P

Ćwiczenia ( czuję zakwasy po tych hantlach o.O)
- 20 x rozciąganie ramion ( po 10 na jedno)
- 20 przysiadów
- po 10 x na nogę w pozycji jak do pompek wypychanie jej góra-dół
- po 5 x na nogę przyciąganie stopy do pośladków
- 10 x w siadzie prostym rozciąganie
- 20 x z hantelkami
- po 20 x na nogę leżąc na plecach pulsowanie góra-dół
- po 20 x na nogę leżąc na boku i podpierając się pulsowanie nogą
- 50 brzuszków
- po 10 na nogę rozciąganie
-oddechy

Tak bardzo obrazowo to opisuję, że na pewno wiecie o co chodzi (nutka ironii) :D

Nie napiszę jeszcze pożegnania, bo pewnie mi się coś przypomni.


6 komentarzy:

  1. No tak można powiedzieć, że osiągnełaś swój własny sukces. Brawo! Trzymam kciuki :*

    OdpowiedzUsuń
  2. Wspaniale z tego wybrnęłaś! Nie wiem, czy na Twoim miejscu powstrzymałabym się. Jesteś wspaniała i masz piękne bilanse :)

    OdpowiedzUsuń
  3. Wspaniała siła woli :)
    Śliczny bilans i duużo ćwiczeń
    Pozdrawiam i miłej wyprawy do hospicjum =]

    OdpowiedzUsuń
  4. Mam to samo. ,, I co z tego, ze się odchudzasz? Pieprz to! Zjedz tą czekoladę! Przecież nikt się nie dowie..."
    Jesteś bardzo silna i wytrwała!
    Świetny bilans i do tego te ćwiczenia <3

    Trzymaj się chudo :*

    OdpowiedzUsuń
  5. no gratulacje - tyle pokus a ty wytrwałaś :)

    OdpowiedzUsuń
  6. Gratuluję, nie wiem czy ja bym dała radę zamiast tego wszystkiego zjeść pół Grześka. Ja też się kłócę często sama ze sobą, niestety te lepsza wersja mnie przegrywa.
    Trzymaj się kochanie :*

    OdpowiedzUsuń