poniedziałek, 23 czerwca 2014

Podsumowania / sądzę, że będzie długo + bilans


Już chyba oficjalnie mogę powiedzieć, że kończę ten roczny program u dietetyczki. Jadę jeszcze dzisiaj do niej po skierowanie do szpitala na końcowe badania.
Wiecie co, właśnie przeglądam mój 1. zeszyt, który robił wtedy za mojego bloga. Pierwszy wpis 19.02.2013. To wtedy stanęłam na nogi i tak naprawdę zaczęłam coś robić. W Święta 2012 zawaliłam, a w lutym postanowiłam się nie poddać. Moim celem z tego dnia było 60 kg, czyli  blisko mi już do tego. Ile to czasu minęło. Waga z tamtego dnia to : 91,1 kg. Byłam taka zmotywowana i mimo tego, że wiedziałam, że przede mną 30 kg. Wiedziałam, że będzie ciężko, a cel wydawał się taki odległy, czułam się jakbym nigdy nie miała zejść do tych 60 kg. Skoro wtedy nie bałam się tych 30 kg (... a może się bałam? ale strach nie spowodował, że nie wzięłam sprawy w swoje ręce.) i dałam radę, to czemu teraz, tutaj gdzie dotarłam, miałabym sobie nie dać rady z tymi 4 czy 5 kg? Zwykłe marzenie stało się rzeczywistością. Znalazłam w zeszycie mój 1. bilans. Wiecie ile policzyłam sobie za miskę płatków kukurydzianych z odrobiną cukru? 600 kcal... Hah, jak ja wtedy mało wiedziałam o tym. Liczyłam to wszystko na oko, bo albo coś było podane na opakowaniu, albo sama kombinowałam ile to może mieć.

Wtedy dopiero planowałam schudnąć, miałam za sobą pierwsze 4 kg. Jak się schodzi z takiej wagi to pierwsze kilogramy spadają bardzo szybko, ale nie bardzo to widać. Wiecie, że wstydziłam się powiedzieć mamie o tym, że się odchudzam? Ćwiczyłam po kryjomu, nasłuchując przez zamknięte drzwi od pokoju, czy nikt nie idzie. W sumie to mama dowiedziała się o diecie dopiero jakieś pół roku później u dietetyczki. Pamiętam 1. kontrolę u dietetyczki. Od razu 5 cm mniej w pasie, jakież to było dla wszystkich zdziwienie, lekarka mierzyła mnie kilka razy, by się upewnić.

20.02.2013
Moim największym marzeniem było jedzenie bez problemu poniżej 1000 kcal. Tak bardzo zmotywowana.
21.02.2013
Waga zeszła do 90,4 kg. Czekałam tylko na 8 z przodu.
22.02.2013
1. raz odmówiłam pączka. Hahahahah, pewnie się śmiejecie z tego, że "takie ogromne wydarzenie" mam zapisane w pamiętniku. Nie martwcie się, ja też. Pamiętam to jak dziś. Ksiądz, z którym przez rok mieliśmy religię musiał odejść od nas ze szkoły i na pożegnanie przyniósł dla całej klasy KARTON PĄCZKÓW. Oddałam koleżankom moje i powiedziałam, że nie lubię pączków z dżemem. To był mój pierwszy raz kiedy zjadłam mniej niż 1000 kcal.
23.02.2013
Drobne załamanie.
24.02.2013
Zakupy, kupiłam wtedy spodnie w rozmiarze 46. ..... Bardzo chciałam się już mieścić w 44. Ubrania stawały się już odrobinę luźniejsze, ale to 90 kg wtf.
8.07.2013
Wtf wtf wtf co to miało być, taka długa przerwa. Doszłam do wagi 88-89 kg. Byłam po miesiącu chodzenia na fitness. 4-5 x / tyg. Jeszcze nigdy nie czułam takich zakwasów jak po tych zajęciach. Pamiętam jak śmiałam się z koleżanką, że marzę o tym, żeby już na tyle się rozćwiczyć, żeby wychodzić z zajęć bez bólu. Pod koniec miesiąca się udało, wychodziłam z treningu i mało co mnie bolało :)
Dzisiaj chyba nie mogłabym zostawić wszystkiego na tak długo jak zrobiłam to wtedy.
10.07.2013
Ważyłam 87 kg. Tutaj jest ostatni wpis w zeszycie, później przeniosłam się do nowego zeszytu, chyba już nie będę pisać tego tak jak przed chwilą, ale spojrzę jeszcze jak to wyglądało z wagą.
Mój koci przeszkadzacz wkracza do akcji.
Styczeń 2014
Moim noworocznym postanowieniem było zobaczenie 7 w przodu. Udało się !

KONTYNUACJA PÓŹNIEJ
niestety kot mój kochany leży na klawiaturze i nie da się już pisać

Ok, dalszej przeprawy przez pamiętniki nie będzie, może kiedy indziej.

Lekarka oczywiście nie byłaby sobą gdyby mnie jeszcze nie zważyła i nie zmierzyła...
Tak więc w pasie tyle co przy ostatnim mierzeniu 77,5 cm :c
W biodrach -2 cm od ostatniego mierzenia, czyli mam 94 cm. :o

Duże mam wymiary niestety, a babka mi powiedziała, że już niby nie muszę schodzić z wagi.

Dzisiaj sporo łażenia, bo autobusy brzydko mówiąc mnie wkurwiły. Miałam mieć autobus 11:51, 11:48 stoję sobie na przystanku, 12:05 nadal na przystanku, w końcu się zdenerwowałam i poszłam na inny przystanek, który był naprawdę daleko od tego, na którym byłam. Przejście zajęło mi ok. 20 minut. 12:26 idealnie, przyszłam dosłownie minutę przed autobusem, udało się. Jadę moment i co? Wsiada taka jedna dziewczyna z koleżanusiami. Długa historia, ale baaardzo się nie lubimy, ale ona to typowy "gimbus" i szczerze mówiąc patologia. Nawet nie wiedziałam, że taką celebrytką jestem.Zdjęcia mi robiły o.O Mam nadzieję, że dobrze się bawiły śmiejąc się ze mnie i robiąc zdjęcia :) Szkoda, że ta dziewczyna, o której mówię jest grubą, zapryszczoną beczką, życzę jej powodzenia, bo jest tak okropna, że nawet wstydzi się dodać własnego zdjęcia na fb. Przecież nie musi! No tak, ale jak swojego nie dodaje, to niech nie dodaje zdjęć innych ludzi śmiejąc się z nich. Nie mówię tu nawet o sobie, bo mojego by się nie odważyła dodać na fb, ale widziałam jak dodawała zdjęcia innych grubszych koleżanek i się z nich śmiała... dobre sobie! Mogłaby spojrzeć w lustro i się trochę pośmiać. Taak, zepsuły mi humor, ale próbowałam siebie przekonać, że nie są one warte tego, żebym miała zły humor, nie są warte tego, żeby moja samoocena poleciała w dół. Wysiadłam z autobusu, przesiadłam się w tramwaj, a one za mną . .. Dobrze, wysiadłam sobie przy szpitalu, one na szczęście już nie. W gabinecie pani do mnie "ale nie głodzisz się za bardzo? mam nadzieje, że zachowujesz rozsądek" Ależ oczywiście, że się nie głodzę i zachowuję rozsądek :) Pada pytanie o okres, coś tam kręcę. Dostaję skierowanie i papa. 14.08 na dwa dni idę. Szczerze mówiąc rok temu jak zaczynałam to myślałam sobie, że jak zrzucę 10-12 kg to będzie dobrze, ale 23 kg, to mnie nawet cieszy :)
Eh, nadal się czuję jakbym ważyła te 90 kilo. Przypominam sobie różne sytuacje i zastanawiam się jak ohydnie musiałam wtedy wyglądać, jak ludzie mogli się wtedy ze mną zadawać? Mam czasem takie momenty, szczególnie, gdy jestem wśród ludzi, że znowu czuję się taka ogromna, wielka, no potwór. Zmieni się to kiedyś?


Szybko bilans podaję:
-pół serka wiejskiego 101 kcal + 2 x chrupkie z polędwicą drobiową z warzywami 47 ~ ok. 150 kcal
-jabłko 40 kcal
-makaron z warzywami i kurczakiem 350 kcal
-owsianka malinowa fitella 170 kcal
-jedno jajko gotowane + 2 x chrupkie z polędwicą drobiową bla bla i na to pomidor 130 kcal

Ćwiczenia:
-20 x rozciąganie ramion ( po 10 na ramie)
-20 x przyciąganie stopy do pośladków ( po 10 na noge)
-20 przysiadów
-15 skłonów
-30 x na noge, leżąc na boku pulsowanie nogą góra-dół
-20 x leżąc na plecach ćwiczenia z hantelkami ( po 2 kg jeden)
-wymachy nogami będąc na kolanach i w podparciu rękoma po 20 na nogę
-50 brzuszków
-leżąc na plecach pulsowanie nogą góra-dół po 25 x na noge
-rozciąganie nóg po 13 x na nogę ( tak jakoś nieparzyście wyszło xd)
-no i te oddechy, czyli chłodzenie

Jutro jeszcze tylko w szkole obiegówkę podbić w paru miejscach i wakacje ^^

W sumie i tak juz praktycznie nikogo w szkole nie ma, kolezanka byla to powiedziala, ze nauczycielka powiedziala, ze oni juz nie wpisuja nieobecnosci ani nic, bo dzienniki już podliczone i zamknięte... w sumie to ja właśnie z ta kolezanka podliczalam wszystkie godziny w naszym dzienniku, wiec wiem :D

Trzymajcie się

3 komentarze:

  1. Realizacja marzenia jest już na wyciągnięcie ręki. Skoro tyle już schudłaś te 5kg nie powinny być problemem ;)
    Trzymaj się =]

    OdpowiedzUsuń
  2. Schudłas tak dużo, co to dla ciebie 5 kg. Mam nadzieję.że ja też kiedyś zrobię takie podsumowanie i zobaczę zmianę na lepsze, tak jak u ciebie.
    Trzymaj się kochana.:*

    OdpowiedzUsuń
  3. Przeszłaś baaaaardzo dużo i rok to kupa czasu i długa droga za Tobą, ale JAKA! Myślę, że każda z nas tutaj pęka z dumy, że potrafiłaś być tak wytrwała, tak się zawziąć i wreszcie coś zrobić dla siebie, dla własnego szczęścia, wszystkie powinnyśmy brać z Ciebie przykład i trzymać już tylko kciuki, żeby szło dalej tak dobrze, to co zrobiłaś to jest wyczyn i teraz te 5kg to będzie pestka, powoli ale do celu i osiągniesz już swoje marzenie całkowicie :) Naprawdę szacunek! :) http://a-w-glowie-tylko-krytyczne-mysli.blog.onet.pl/

    OdpowiedzUsuń