czwartek, 5 czerwca 2014

No niedobrze

Dziewczyny, nie jest dobrze. Nie byłam biegać, bo nie byłam wstanie podnieść się o 6 rano. Pół nocy nie przespałam, bo jednak dopiero wczoraj przyszedł dziadek z ciotką ( nie moją babcią, bo to jego 2. żona). Zawsze kończy się tak samo, towarzystwo się rozkręca i mimo, że siedzą obok siebie, to wrzeszczą jeden do drugiego jak nie wiem co. Skończyło się tak, że dziadek z ciotką poszli spać w pokoju mamy i ona przyszła spać do mnie. Nienawidzę z kimś spać... Dodatkowo kot łaził po mnie, mama coś tam jeszcze gadała, bo nie chciało jej się spać, dziadek łaził jeszcze po domu, a kot za nim i syczał. Tylko pozazdrościć mi takiej nocki.
Dobra, to jedno co zjebałam.
Ostatnio nie mogę się pohamować i ciągle jem, jestem załamana. Bardzo chętnie wróciłabym na sgd...Nie wiem co mam robić, z jednej strony chciałabym móc jeść normalnie, czyli tak jak teraz, ale też chcę dawnej kontroli, bo teraz jak nie mam restrykcyjnych limitów to nie potrafię się powstrzymywać. Wrócić na SGD? A może wziąć się za HSGD? O kurczę, to chyba byłby niezły pomysł. Od jutra! Wiem, że ''od jutra'' jest bardzo mało wiarygodne, ale każda z nas kiedyś zaczynała mówiąc : od jutra. Mijał 1. dzień, 2. dzień i nim się ktokolwiek obejrzał kilogramy poleciały na łeb na szyję. Pamiętam grudzień. Na Święta do babci pojechałam sobie na luzie, dokładnie 26. 12 powiedziałam sobie "ostatni raz sobie pozwalam", i tak rzeczywiście było. Nie czekałam do 1.01, żeby zacząć. 31.01, mój 1. wpis do zeszytu, gdzie zaczynałam SGD. Znowu muszę zacząć. Po prawej stronie dosłownie za moment pojawi się czerwcowy kalendarzyk "czerwiec bez słodyczy". 13.06 nie będzie się liczył, wiecie, urodziny, babcia, tort.
Właśnie, 12.06 wyjeżdżam do Warszawy na kilka dni, więc dostęp do bloga będzie ograniczony jak sądzę, chociaż...
Od jutra liczę dni bez słodyczy mimo tego, że w lodówce czeka sernik, a w sobotę jestem umówiona z przyjaciółką i kolegą na jedzenie. Spotykamy się co weekend u kogoś innego i gospodarz szykuje nam kolację, nie zjem dużo i nie ruszę słodyczy. Za to w poniedziałek startuje HSGD ? Uważacie, że to dobry pomysł? Bo ja już sama nie wiem :c
Rano jestem umówiona na poranne bieganie, tym razem przyłącza się inna przyjaciółka. 6:45 wyjście z domu. W domu już spokój, więc wstanę. Muszę dać radę, a weekend pozwolę sobie iść biegać później. Może wstanę sobie o 7:30 lub o 8 i na luzie sobie pobiegnę.
Kurczę, co się stało z moją dawną siłą woli i kontrolą. Odzyskam ją.

Trzymajcie się, bo ja osobiście się rozpadam :)

2 komentarze:

  1. Ja też nie lubię z kimś spać oprócz mojego faceta :p z kimś innym bym się nie wyspała a i z nim czasami jest ciężko, bo mamy małe łóżko :D Hm musisz zapanować nad tym obżarstwem i wziąć się do roboty. Chcesz, żeby te starania od kilku miesięcy poszły na marne? Chyba nie o to w tym chodziło, masz chwilę słabości jednego dnia, ok pozwól sobie jak już bardzo czegoś pragniesz, ale kolejny dzień już ma być perfekcyjny i nie to, że co drugi dzień będziesz sobie odpuszczać, może się to zdarzyć ale bardzo rzadko w drodze wyjątku. Poza tym po co myślisz co jest w lodówce itd, tylko się nakręcasz moim zdaniem... Najbardziej sprawdzone u mnie, jeśli mam dużo zajęć to nie mam czasu nawet myśleć o jedzeniu. http://a-w-glowie-tylko-krytyczne-mysli.blog.onet.pl/

    OdpowiedzUsuń
  2. miałam tak samo, ale na szczęście to coś powróciło czuję się szczęsliwa ;]
    ja od dzisiaj jestem na abc diet <3

    OdpowiedzUsuń