sobota, 16 sierpnia 2014

Szpital

Uwaga: Post zawiera mnóstwo narzekania i trochę nieładnych słów.

Podsumowując, to była chora sytuacja, położyłam się na 3 dni, żeby mogli mi 3 razy pobrać krew i wziąć mocz do badań, co to za system ? Ja rozumiem, że hajs musi się zgadzać i musieli poudawać, że coś robią, ale i tak odwalili fuszerę. Tak jak rok temu miało być badanie cukru, które tak jak rok temu się nie odbyło, a potem dietetyczka ( która jest gruba xd) będzie mi zrzędzić, że jak to się stało, że tego badania nie było, skąd mam kurwa wiedzieć czemu mi go nie zrobili ? I nie, twoje pytanie za każdym razem o to, czy na pewno mi go nie robili nic nie zmieni. Możesz pytać nawet 1000 razy, czy jestem pewna, że nie zrobili i wiesz co? Nie będzie magicznej różdżki, która przy 1001. razie zmieni sytuacje. W ogóle babka wyznaczyła mi termin na święto i przez to leżałam bezczynnie sama na sali pobytu dziennego, bo wszędzie indziej nie było miejsca. Żadnych konkretniejszych badań nie było, bezsens.

Samo przyjęcie na oddział nie było szybkie ani łatwe. Zaczynając od tego, że chyba 5 różnych lekarzy robiło mi na każdym innym piętrze badania wstępne ( uciskanie brzucha, sprawdzanie ciśnienia, osłuchiwanie serca). Potem pielęgniarka, która totalnie mnie olewała, przez co siedziałam 2,5 godziny na korytarzu czekając na salę... Przy wypisie dzisiaj to samo. "Tak, oczywiście, o 9 dziewczyna będzie gotowa do wypisu", gówno prawda. Mama przyszła dokładnie 16 po 9 i wypisu nie było. W dodatku nikt na oddziale nie miał zapisanej mojej wizyty w przyszły poniedziałek u tej dietetyczki. Taaak, muszę iść jeszcze raz do niej, o 8 rano... zachciało jej się sprawdzać procentową zawartość masy ciała. Ciągle się pyta, czy na pewno się nie głodziłam i takie tam. Ciągłe gadanie o tym, że na pewno jestem rozsądna i postępuję jak trzeba. Co z tego, że jestem rozsądna? Ciężko jest kontrolować coś co siedzi w tobie i źle Ci podpowiada.

"Czy ty od zawsze byłaś taka blada?" "Tak proszę pana, odkąd pamiętam :)"
"25 kilo od sierpnia 2013 do sierpnia 2014?, niemożliwe, jak ty to zrobiłaś, nie wierzę" "No wie pani, ćwiczeniami i dietą ( co ty kurwa nie wiesz jak się chudnie?)" Nienawidzę jak się mnie pytają jak ja to zrobiłam, srak :) Nie wierzycie, że dałam radę? Wasz problem, to że wy byście nie dali rady, to nie znaczy, że inni też.

W pierwszy dzień w szpitalu 1550 kcal, dużo, była przyjaciółka, która nie jest wytłumaczeniem, bla bla bla, już wystarczająco się uzewnętrzniłam w pamiętniku, wystarczy. W drugi dzień 463 kcal. Dzisiaj miało być równie pięknie co wczoraj, ale zjebałam po całości, słodycze, dużo słodyczy. Złamałam się, obiecuję sobie, że w roku szkolnym nie będzie takich odstępstw, że przecież raz mogę i nic mi się nie stanie. Niestety, boję się, że to tylko puste słowa.
Jutro postaram się zjeść mniej i to odpracować. Wiecie, mam takie dni, że totalnie się blokuję, widzę jedzenie i wiem, że nie mogę i nie jem, są też takie kiedy blokada opada, myślę sobie, że przecież ostatnimi czasy miałam większe bilanse, jadłam słodycze, a i tak schudłam, więc może wybiorę tę drogę i będzie ok? Nie, nie będzie, bo jedzenie nie daje mi szczęścia, ja dążę do głodu, a nie opchania tak jak dzisiaj.
Zapamiętaj: Jedz większe śniadania, a nie samo jabłko, bo wtedy gówno z tego wychodzi.

Ach no tak, lekarka powiedziała, że jak dla niej to muszę ważyć min. 58 kg, bo patrząc na moje ciało, niższa waga może być dla mnie niewystarczająca, gówno prawda. A może jednak nie? Ważę 62 kg, dietetyczka była zła, że schudłam kolejne 2 kg, kij ci w oko Pani K. Co prawda widzę, że moje włosy czują się coraz gorzej, to samo paznokcie... Paznokcie połamane, porozdwajane. Musiałam je dzisiaj obciąć na krótko, ponieważ dwa mi pękły i w rezultacie poodrywały się tuż przy mięsie, a pozostałe wyglądały jakbym ciężko pracowała gdzieś w polu. Jednak to nieważne, chcę być chuda. Ostatnio widziałam w lustrze, że schudłam i okazało się, że rzeczywiście, waga to potwierdziła pokazując mi 62, 00 kg. Nie wiem jakim cudem, bo brzuszek mam niestety taki jaki mam, kości biodrowe są bardzo widoczne, obojczyki również coraz mocniej zarysowane, teraz zaczynam to dostrzegać, bo jeszcze niedawno widząc dziewczynę wyraźnie grubszą ode mnie, powiedziałabym co najwyżej, że wyglądam podobnie, ale na pewno nie lepiej. Cóż, nie myślcie, że jest tak super ekstra zajebiście, bo nogi nadal grube, a ręce to w ogóle masakra. Nie mam fajnych, długich chudych palców, zamiast tego natura obdarzyła mnie pulchniutkimi paróweczkami, dziękuję bardzo :) Niestety buźkę też mam nie najlepszą. Uch, rozpisałam się. Zostały mi 4 kilogramy do wagi wyznaczonej przez panią dietetyk, która i tak stwierdziła, że według niej muszę nabrać sił i nie powinnam znowu chudnąć przez co najmniej 4-5 miesięcy. Oszalała.

Dziękuję Ci   Jillian_63x za polecenie filmu. "Piękny umysł", to naprawdę piękny film. Niestety reszty filmów nie obejrzałam, bo myślałam, że w szpitalu zostanę na jedną noc i wystarczą mi dwa filmy.Miałam "Piękny umysł" i "PS. kocham Cię", który również bardzo mi się podobał i naprawdę mnie wzruszył, dobrze, że byłam sama na sali, bo płakałam jak głupia.

Dziewczyny, może to mi pomoże, obiecuję wam, że jutro odpracuję dzisiejsze grzechy, nie popełnię następnych i nie nabiję sobie mega wielkiego bilansu, ponieważ nie chcę zawieść was i przede wszystkim siebie. Nie chcę stracić z oczu moich kości i nawet jako tako znośnego brzucha.

Postanowienie #1: Do września staram się ograniczać słodycze, żeby we wrześniu było mi łatwiej ich nie jeść.

Idę czytać wasze blogi, chociaż zaległości nie mam, bo na telefonie was czytałam :)
Trzymajcie się :*

Właśnie zdałam sobie sprawę, że praktycznie jedyne co zajmuje mi myśli to kwestie jedzenia, diety, chudnięcia, strachu przed tyciem, jedzenia, diety, chudnięcia, strachu przed tyciem. Liczenie kalorii, bilanse. I tak w kółko!

7 komentarzy:

  1. Rozwaliła mnie ta gruba dietetyczka. XD
    Ale jak to się mówi, szewc bez butów chodzi;) Swoją drogą, to trochę demotywujące.
    Wiesz, liczba zrzuconych przez Ciebie kilogramów jest powalająca, więc pewnie wszystkich zazdrość bierze.
    :)
    Trzymaj się <3

    OdpowiedzUsuń
  2. Ten komentarz został usunięty przez autora.

    OdpowiedzUsuń
  3. Ciesze sie ze przetrwalas pobyt w szpitalu i nawet udalo ci sie z kaloriami!
    Swoja droga.. nie dziwie sie temu lekarzowi. Sama zapytalabym z niedowierzania, bo to mega wyczyn. Jestes najlepszym przykladem na to, ze chciec to moc. Osiagnelas juz tak wiele, zostalo raptem kilka kg. Teraz moze byc juz tylko lepiej i leeepiej. :) Do dziela kochana!

    OdpowiedzUsuń
  4. Co z tymi dietetyczkami, wszystkie o których słyszałam były grube o.O
    Troche kiepsko z tymi paznokciami, nie bolało? :(
    Trzymaj się kochana

    OdpowiedzUsuń
  5. Szczerze przyznam, że sama jak zobaczyłam liczbę straconych kg to pomyślałam "o matko! jak Ona to zrobiła?!". Cóż niezaprzeczalnie musisz być wytrwała i zdeterminowana i konsekwentna. Idealne cechy :) Jak tak dalej pójdzie to niedługo znikniesz.
    Trzymam kciuki za Twoją dalszą przemianę i powodzenia :)

    OdpowiedzUsuń
  6. Tak to bywa w szpitalach, pacjent zwykle czuje się zaniedbany. Trzeba albo umierać, by zwrócili uwagę albo mieć to w tyłku bo inaczej ręce opadają.
    A co do dietetyczki - to, że ktoś ukończył studia w jakimś kierunku i pracuje, wcale nie oznacza, że będzie jak z obrazka. Wystarczy spojrzeć na nauczycieli. Niby wiedzą, co mają robić, a pełno jest przypadków, gdzie ma się ochotę wyciągnąć kałacha i ich wybić :D lekko mówiąc!

    OdpowiedzUsuń
  7. Eh tak samo jak Ty "kocham" polskie szpitale sama przechodziłam to 3 dni temu.. niestety...
    Jesteś niesamowita że tak schudłaś, gratuluję :*

    OdpowiedzUsuń