poniedziałek, 20 października 2014

#102

Rozdrażnienie, okropne rozdrażnienie mną zawładnęło. Miałam dzisiaj przerobić kolejne dwa tematy z biologii, zrobiłam jeden i to po łebkach. Jutro ostatni dzień na naukę, trzeba będzie spiąć dupę.

Okres jest chujowy no nie ?

Wczoraj się cieszyłam, że mimo okresu nie mam ciągu do słodyczy, a jednak. Dzisiaj uśpiona od pewnego czasu bestia zerwała się z łańcucha. Ale czuję, że nie wpadnę w ciąg.

Napiszę wam bilans, który jest okropny, koszmarny wręcz, pomyślicie o nim, że nie do wiary, jak ona mogła, ale już tak bardzo mi nie zależy na cudzej opinii. Wiadomo, zależy mi na waszym wsparciu, ale nie jest już tak jak było na początku bloga, że z niecierpliwością wyczekiwałam werdyktu: spodoba im się, a może coś za dużo zjadłam? na pewno jest okej? co będzie jak mnie nie pochwalą? Teraz kiedy dieta stała się mną, a nie tylko czymś przy mnie, czymś w co próbuję wejść ja, nie potrzebuję niczyjej oceny ani aprobaty. Coś się zmieniło, ale nie potrafię tego ubrać w słowa. Ale chyba rozumiecie o co mi chodzi. Jak to jest na początku w ogóle odchudzania, a jak to jest po kilkunastu miesiącach, kiedy to cię wręcz wciąga w siebie.

Wrażliwi niech zakrywają oczy, a pozostali niech się trzymają.

- musli z mlekiem
-dwa wafle ryżowe
-serek wiejski
-3 małe paluchy z serem (słodkim)
-5 małych placków z serka waniliowego + trochę syropu klonowego
-3 kosteczki crispello milki
-resztka serka, której nie użyłam do placków
- kanapka z białym serem

Tada! Niech żyje grube ciało. Jutro muszę się podnieść.
Chciałabym może po raz 3. wziąć się za sgd, ale nie chcę znowu liczyć kalorii, chcę jeść mało, ale nie licząc i jedząc to co jako tako lubię.Nie wiem sama.
Boże, zawsze jak jem to czuję niepokój- strach, przed utyciem. Natomiast kiedy jestem taka przygłodniała to czuję spokój i wtedy wiem, że wszystko będzie okej. Chcę tego stanu, tego "będzie okej". Okresie mój najdroższy, nie to, że cię wyganiam czy coś, ale wiesz co... weź wypierdalaj :)

Padam na twarz mimo, że nie mam po czym...

3 komentarze:

  1. W odchudzaniu nie są ważne komentarze, a efekty (nawet te powolne) i determinacja. Ja też czasami zjem więcej, ale to nie oznacza, że 1. jestem gorsza w jakiś pokręcony sposób od kogoś innego, 2. nie schudnę. Moje spadki mają się mimo takich dni bardzo dobrze ;-) Zatem rób dalej swoje i nie ma co się spinać.
    Hmmm... Dobrze to określiłaś. Też kiedy czuję się wygłodniała, to czuję spokój i wrażenie, że nic złego się nie stanie.

    OdpowiedzUsuń
  2. Też czuję się lepiej czując głód :)
    Jesteś dla mnie ogromną motywacją, kiedy patrzę na prawą stronę Twojego bloga, widzę że było 95 a jest 60 to wierzę, że mi też może się udać i że warto walczyć bo to nie jest niemożliwe. Dziękuję <3

    OdpowiedzUsuń
  3. Mam nadzieje,ze nie zawalasz.
    Ps; Zapraszam tez do mnie.

    OdpowiedzUsuń